Ambasador to zawód, który większości ludzi kojarzy się zapewne głównie ze stosunkami międzynarodowymi. Tymczasem to także coraz bardziej popularna fucha w marketingu. Niemalże każda marka posiada teraz swojego ambasadora, który jest jej twarzą i istotną formą promocji.

Ambasador marki to jednak nie „samoistny” zawód, nie może zostać nim każdy. Są nimi osoby powszechnie znane i rozpoznawalne – aktorzy, muzycy, ludzie mediów, celebryci. Dobrze, gdy przy tym cieszą się zaufaniem publicznym – są wtedy w swej pracy bardziej wiarygodni, co przekłada się oczywiście na wiarygodność, jaką klienci obdarzają reklamowane przez nich produkty, usługi czy akcje społeczne. Należy  zadbać również o to, by wybrany ambasador był jak najbardziej „spójny” z wyznawanymi przez daną markę wartościami i wizerunkiem, który kreuje u odbiorców. Tylko na polskim rynku można wskazać całkiem sporo przykładów nietrafionych wyborów „twarzy”, przez które kampanie reklamowe nie odniosły takich spektakularnych sukcesów, jakich się spodziewano.

W pracy ambasadora marki niezwykle ważna jest również konsekwencja i „wierność” promowanym produktom czy usługom. Bardzo mile widziane i pozytywnie oddziałujące na konsumentów są na przykład sytuacje, w których ambasadorka perfum pachnie nimi na co dzień, a ambasador odzieży określonej firmy pojawia się w ich ubraniach publicznie. Wtedy dany produkt silnie kojarzony jest z konkretną osobą i odwrotnie – osoba przywołuje na myśl taki, a nie inny produkt, tę, a nie inną firmę.

Problemy zaczynają się, kiedy jedna osoba nie jest wyłącznym ambasadorem jednej marki, ale użycza swojej twarzy różnym firmom. Wtedy siła przekazu może zmaleć, a wiarygodność takiego ambasadora może się „rozmyć” – nie tylko wśród konsumentów, ale także w środowisku artystycznym, z którego się wywodzi.

Rola ambasadora stała się w ostatnich latach niezwykle popularna, opiera się na nim prawie każda kampania reklamowa, przez co zatracił się bodaj najważniejszy element – innowacyjność i atrakcyjność przekazu. Konsumenci mogą odnieść wrażenie, że wszystko już było, a kolejne rekomendacje znanych osób stają się sztuczne i wtórne. By zapobiec takiemu wrażeniu – wprowadza się nową jakość – ambasadorów wirtualnych. O tym niezwykle ciekawym fenomenie będzie można przeczytać na blogu już niedługo.